Share This Article
Następnego dnia kontynuowaliśmy nasz urlop w Tatrach i po obfitym śniadaniu w Grandhotelu Starý Smokovec udaliśmy się na wycieczkę do nieodległych Dolin Zimnej Wody.
Spakowaliśmy więc wszystko, co było potrzebne, wzięliśmy na plecy naszego małego turystę i udaliśmy się z hotelu w stronę oddalonej zaledwie o kilka kroków stacji kolejki linowej na Smokowieckie Siodełko (Hrebienok).
Początek trasy – Hrebienok
Hrebienok nie wymaga specjalnego przedstawiania. Pewnie każdy go zna, niezależnie od tego, czy był w Tatrach Wysokich, czy nie. Przez cały rok odbywa się tu wiele imprez i jest to punkt początkowy wielu tatrzańskich wędrówek. Można tu dojechać kolejką linowo-terenową ze Starego Smokowca, która kursuje w 30-minutowych odstępach czasu, a na trasie o długości niecałych 2 km pokonuje około 250 m wysokości. Można też dotrzeć tu piechotą lub rowerem po drodze asfaltowej.
Dzięki swojej dostępności zyskał sobie szerokie grono odbiorców, od najmłodszych turystów po osoby starsze, doświadczonych turystów, a nawet tych, którzy mają pewnego rodzaju ograniczenia, gdyż jest dostępny bez barier także dla osób poruszających się na wózkach.
My też postanowiliśmy skorzystać z kolejki linowej, która nam trochę pomoże i pozwoli spędzić więcej czasu w górach z małym turystą.
Zimna Woda i jej wodospady
Po dotarciu na Hrebienok, słychać je już w oddali. Wodospady spływające po dolinie, których siła jest jeszcze bardziej widoczna podczas opadów deszczu i na wiosnę, gdy topnieje śnieg. Wspólnie całą rodziną zdecydowaliśmy, że nie możemy przegapić okazji by je zobaczyć, dlatego nasze kroki skierowaliśmy w ich stronę. Na początku trasy, po około 5 minutach, dotarliśmy do schroniska Bilíka, które oddalone jest od Hrebienka dosłownie kilka kroków dalej. Nie zatrzymujemy się jednak w schronisku i ruszamy dalej w stronę wodospadów.
Ścieżka jest lekko pochyła, ale po dużych kamieniach idzie się wygodnie, więc nawet mój niewielki ciężar na plecach nie narzeka i podziwia otaczającą przyrodę z nosidełka. Po około 10 minutach dochodzimy do Zimnej Wody. Już z daleka czuć, że potok jest naprawdę zimny, ponieważ od strumienia czuć było zimną bryzę.
Podeszliśmy więc bliżej do potoku i podziwiamy piękną scenerią, jaką oferuje. Wzdłuż koryta znajduje się kilka przystanków, na których można się zatrzymać i zobaczyć wodospady z bliska. Posiadają poręcz, dzięki czemu można bezpiecznie wejść aż do koryta, należy jednak zachować ostrożność i uważać na poślizgnięcia.
Wodospady są naprawdę fascynujące i zdecydowanie warte odwiedzenia. Latem można się przy nich ochłodzić, a klimat będzie nieco bardziej znośny przed dalszą wędrówką.
Schronisko Rainera… albo chatka?
Kierujemy się wyżej wzdłuż potoku i docieramy do przytulnego schroniska Rainera (Rainerova chata). Jednak nie ma tu już możliwości zostania na noc. Prawdą jest też, że w pobliżu znajdowało się schroniska Chata Kamzík, ale to już przeszłość, dlatego warto przynajmniej wpaść do przytulnej chatki, w której obecnie można coś przekąsić i odpocząć z dziećmi. Zatrzymujemy się tu niemal za każdym razem, gdy jesteśmy w pobliżu, bo lubimy to miejsce i panuje w nim przyjemna atmosfera.
Wzdłuż Olbrzymiego Wodospadu do schroniska Zamkowskiego
Ze schroniska Rainera postanowiliśmy udać się dalej do jeszcze jednego wyżej położonego schroniska, do którego łatwo dotrzeć nawet z dziećmi. Przeszliśmy przez most nad potokiem Zimnej Wody i dalej podążaliśmy czerwonym szlakiem.
Po około 10 minutach dochodzimy do Olbrzymiego Wodospadu, który dzięki swojej długości 20 metrów jest jednym z największych w Tatrach. Powstał w wąwozie Małej Zimnej Wody i przy odpowiedniej ilości wody wygląda naprawdę potężnie.
Od Olbrzymiego Wodospadu dzieli nas jedynie 30 minut spacerem od naszego kolejnego celu wędrówki. Trasa jest bardzo ładna i oferuje wiele widoków na dolinę, ponieważ jest położona na pochyłym terenie. Po chwili dochodzimy do najwyższego punktu naszej trasy – do schroniska Zamkowskiego. Schronisko położone jest na wysokości 1 475 m n.p.m. i jest bramą do Małej Doliny Zimnej Wody.
W schronisku znajduje się bufet, w którym można coś przekąsić, a dzieci także znajdą tutaj coś dla siebie, ponieważ przygotowano dla nich mały plac zabaw, gdzie mogą się pobawić.
Regeneracja i relaks po wycieczce
Po krótkiej przerwie ruszyliśmy ponownie w kierunku Hrebienka, skąd kolejka linowo-terenowa zawiozła nas do Starego Smokowca, a już po chwili wróciliśmy do Grandhotelu Starý Smokovec, gdzie byliśmy zakwaterowani.
Hotel znajduje się bezpośrednio pod dolną stacją kolejki linowej na Hrebienok, więc lokalizacja jest wręcz idealna. Wieczorem zjedliśmy pyszną kolację i zrelaksowaliśmy się w hotelowym centrum wellness, nabierając sił na kolejne dni.